piątek, 18 stycznia 2013

Królik Tilda

Kiedyś znalazłam w Szczecinie warsztaty z szycia pluszowych misiów. Nic specjalnego. Przychodzisz dostajesz ręce, głowę, nogi  i zszywasz razem miska, którego możesz wziąć do domu. A ja marzyłam o królikach siedzących wszędzie w około. Niestety szycie ich nie należało do szkolenia. A szkoda, bo są prześliczne. Z czasem o nich zapomniałam, bo jak to mówię "Za wysokie progi na me krzywe nogi".

Wczoraj siedząc na Waszych blogach znów sobie o nich przypomniałam i .... zauroczyłam się na nowo. Te długie uszy świetnie nadają się do ciągania po podłodze przez mego dwulatka. 
Czytałam, czytałam, aż w końcu postanowiłam zrobić swojego.  Dostałam od Mamy obrus, który świetnie nadaje się na zrobienie " gołego ciałka", odkurzyłam maszynę do szycia, rozprułam poduszkę i golas gotowy.

Dawid wstał rano i tak jak ja wpadł w sidła królikowego szaleństwa. Co prawda nasz królik nie ma jeszcze uszu, bo czasem też muszę spać, nie ma wyszytych oczu ani buzi ale i tak bardzo się jemu spodobał. 

Dawid złapał go za rękę i stwierdził, że królik też jedzie do babci na naleśniki... 
Oj te moje króliki.
 

Mam nadzieję, że jutro skończę mojego króliczka i Wam go pokażę.

2 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na foteczke kroliczka

    OdpowiedzUsuń
  2. już podgrzana atmosfera oczekiwania...Zapraszam też do mnie na moje próby szycia klubtilda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz.
Będzie mi bardzo miło jak zostawisz o sobie ślad.